środa, 17 kwietnia 2013

2. Sztuką jest okłamać samego siebie

Często słyszałam o związkach, które rozpadały się z powodu zdrady. Wcześniej nie mogła pojąć jak ludzie dopuszczają się tego okropnego czyny, a następnie jakby nigdy nic oszukują ukochaną osobę. Uważałam, że zdrada jest rzeczą tak złą, niegodziwą, że nie zasługuje na przebaczenie a osoba, która się jej dopuściła zasłużyła na karę. Teraz jednak będąc w obecnej sytuacji diametralnie zmieniłam zdanie. Nie mogłam w to uwierzyć, ale właśnie ja, ta zwykle walcząca o dobro i sprawiedliwość Marysia Bilan złamałam własne zasady i dopuściłam się zdrady. Nie byłam z siebie dumna, czułam wstyd. Nie usprawiedliwiał mnie fakt, że w moim związku z Grześkiem nie jest najlepiej. Zawaliłam po całości. Moją jedyną deską ratunku było trzymanie zdrady w tajemnicy i nadzieja, że Grzesiek nigdy się o niej nie dowie. Dzisiaj jednak mój ukochany wybierał się na trening co oznaczało, że spotka się z Kłuskiem. Nie miałam pewności czy chłopak dotrzyma tajemnicy i czy w ogóle pamięta zdarzenia z przedwczorajszej nocy.
- A może dzisiaj zostaniesz? – zapytałam Miętusa, kiedy szukał swojej treningowej torby.
- Nie mogę. Jak będę opuszczał treningi to z marzeniami o kadrze A mogę się pożegnać – odpowiedział mi grzebiąc w szafie. – O tu jest! – krzyknął uradowany wyciągając ze sterty ubrań czarną sportową torbę.
- Grzesiek to jeden trening nic się nie stanie – zapewniłam ukochanego.
- Powinnaś mnie wspierać – burknął brunet pakując do znalezionej przed chwilą torby potrzebne rzeczy.
Jak zwykle, gdy miałam inne zdanie niż Grzesiek albo robiłam coś nie po jego myśli rozmowa kończyła się w niemiłej atmosferze. Tak samo tym razem burknięcie mojego chłopaka miało oznaczać, że nie ma ochoty na dalszą dyskusję. Odwróciłam się napięcie i ze zmartwioną miną opuściłam pokój.
Czułam, że na treningu Grzesiek wyżali się kolegą z naszej kolejnej kłótni a Kłusek jako jego najlepszy przyjaciel powie mu o zdradzie. Zastanowiłam się chwilę. Była też obca, że Bartek niczego nie pamięta a mi jakoś uda się wywinąć. Postanowiłam tego dopilnować a jedynym sposobem, by to zrobić było towarzyszenie Grześkowi na treningu.
- Pójdę z tobą – powiedziałam ponownie wchodząc do pokoju.
Skoczek spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jak chcesz – stwierdził po chwili wzruszając ramionami.
Uśmiechnęłam się zadowolona i ruszyłam w kierunku szafy aby znaleźć tam odpowiednie na wyjście ciuchy, no, bo w końcu czekały mnie dwie godziny stania na mrozie.


~*~



- Hej – przywitałam czekających już pod skocznią chłopaków i dałam każdemu całusa w policzek.
Byli kumplami Grześka co automatycznie zbliżało ich również do mnie. Wspólne wypady, rozmowy i ogólnie spędzanie czasu pozwoliło mi zobaczyć, że są naprawdę fajni i dało, im status moich jak to nazywam ziomali.
- Musimy pogadać – wyszeptałam Kłuskowi do ucha, kiedy obdarzyłam go całusem.
Skoczek pokiwał z zadowoleniem głową i razem z resztą udał się na górę skoczni.
Następną godzinę spędziłam na obserwowania ćwiczących skoczków. Jeden po drugim oddawali skoki co bardzo mnie ucieszyło, bo nie dawało szans na jakąkolwiek dłuższą rozmowę miedzy Bartkiem i Grześkiem.
- To gadajmy – oznajmił Kłusek, kiedy skoczkowie dostali chwile przerwy a Grzesiek poszedł na rozmowę z trenerem.
Poklepałam miejsce na śniegu obok siebie dając brunetowi do zrozumienia, że ma usiąść obok mnie. Kiedy wykonał tę czynność odwróciłam głowę w jego stronę i zrobiłam głęboki wdech analizując co che powiedzieć.
- Ja i Grzesiek… - zaczęłam niepewnie mimo usilnych starań zabrzmienia bardzo stanowczo.
- Chyba raczej ty i ja – przerwał mi Bartek.
Spojrzałam na skoczka zdziwiona. Chciał mi tym oznajmić, że pamięta naszą wspólnie spędzoną noc?!
- Mania nie ma co ukrywać – usłyszałam poważny ton głosu bruneta. – Nie wciskaj mi, że niczego nie pamiętasz albo, że to nic nie znaczyło.
Nie spodobały mi się wypowiadane przez skoczka słowa. Przeniosłam swój wzrok na czubki butów i próbowałam się skupić. Bartek pamiętał, tego byłam tego pewna, tylko ,że to nie oznaczało nic dobrego.
- Lepiej, by było, gdyby każde z nas zapomniało – powiedziałam po chwili ciszy, ale nie podniosłam wzroku na chłopaka.
- Chyba lepiej dla ciebie i twoje nieistniejącego już związku. – słowa Bartka mocno mnie zabolały.
- Nieistniejącego?! Ja go kocha – powiedziałam dając do zrozumienia brunetowi jak bardzo się myli.
- Mania weź mnie nie rozśmieszaj. Od dawna ze sobą nie sypiacie. Praktycznie nic już was na łączy. Jedyne co robicie to ciągle się kłócicie. Myślisz, że poszłaś ze mną do łóżka, bo się upiłaś albo cię uwiodłem?! Zrobiłaś to, bo chciałaś, najzwyczajniej w świecie chciałaś to zrobić. Chciałaś poczuć to czego już dawno nie czujesz przy Grześku. Jeśli masz zamiar się dalej zwodzić to powodzenia jak dla mnie to kwestia czasu, kiedy się rozstaniecie.
Poczułam jak do oczu napływając mi łzy, ale mocniej zacisnęłam pięści aby nie pozwolić, im się wydostać. Nie mogłam uwierzyć w słowa Bartka. Nie chciałam, chodź zdawałam sobie sprawę, że są prawdziwe.
Brunet popatrzył na mnie i podniósł mi lekko głowę zmuszając bym na niego spojrzała.
- Przypomnij sobie, jak czujesz się przy, nim a jak czułaś przy mnie. – powiedział skoczek wpatrując mi się w oczy. – Jeśli naprawdę byś go kochała to nigdy nie przespałabyś się ze mną. – dodał a ja zamknęłam powiek jak, gdyby dzięki temu wszystko miało się skończyć.
Wyrwałam się z rąk Kłuska i podniosłam ze śniegu stając naprzeciwko niego.
- To twój najlepszy przyjaciel! – krzyknęłam. Nie mogłam pojąć jak może mówić to wszystko przyjaźniąc się z Grześkiem.
- Wiem i nadal, nim będzie, ale nie będę z jego powodu żałował tego co zrobiliśmy. Mi się podobało. – powiedział. – Tobie też. – dodał cicho, ale wiedział, że i tak to usłyszę.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytałam z irytacją, ale zdając sobie sprawę, że po raz kolejny ma rację.
- Powiedziałaś mi – odpowiedział z rozbawieniem brunet. – Zaraz po… - spojrzał wymownie na zbliżających się w naszym kierunku skoczków. - …wiesz, po czym.
Odwróciłam się w stronę chłopaków i zrobiłam dwa porządne wdechy próbując opanować emocje po rozmowie z Kłuskiem.
- Koniec przerwy. Przepraszam, że wam przerywamy rozmowę, ale Bartek musi ponownie zawlec swój tyłek na górę- oznajmił wesoło Klimek i wskazał palcem rozbieg skoczni.
- Idę, już idę – westchnął brunet i podniósł się ze śniegu ruszając za kolegami.
Patrzyłam jak skoczkowie wracają do treningu. Nie tak miała wyglądać moja rozmowa z Bartkiem, zamiast wszystko wyjaśnić tylko bardziej skomplikowała sprawę.



~*~



Po treningu całą ekipą udaliśmy się na pizze. Zawsze, kiedy za oknem panował spory mróz a skoczkowie po treningu padali z głodu wlekłam ich do pizzerii z nadzieją, że dzięki temu nie będę musiała gotować w domu. Nie lubiłam tego przyznawać, ale kucharką byłam marną.
- To co bierzemy? – spytał Olek wyciągając swój nos zza karty.
- Niech będzie jedna duża dla wszystkich – zaproponowałam poprawiając się na krześle.
- Nie, znowu zjesz nam połowę szynki i zostaną same pieczarki – wyżalił się Olek i spojrzał na resztę szukając w ich oczach poparcia.
- No dobra wy decydujecie. – poddałam się po tym jak wszyscy podnieśli ręce na znak zgody z Olkiem.
Spojrzałam na siedzącego obok mnie Grześka, który od czasu wejścia do pizzerii nie odezwał się słowem i nawet nie zerknął do menu.
- Coś się stało? – spytałam przysuwając się do chłopaka i opierając głowę na jego ramieniu.
Niebieskooki podniósł głowę i popatrzył na mnie. Przy stoliku zapanowała krępująca cisza.
- Nie jestem głodny. Chyba już pójdę – oznajmił smutno brunet i wstał zakładając swoją czarną kurtkę.
- Na pewno nie chcesz zostać? – spytałam z nadzieją, lecz chłopak pokręcił przecząco głową. – Mam iść z tobą? – zapytałam, ale i tym razem odpowiedź brzmiała „nie”.
Spojrzałam ostro na siedzącego naprzeciwko Kłuska. Czułam, że powiedział o wszystkim mojemu chłopakowi co wyjaśniało, by jego zachowanie.
- Do zobaczenia – rzucił nam Grzesiek i opuścił pizzerie.
Zapanowała chwilowa cisza i każdy patrzył na drzwi, z których przed chwilą wyszedł brunet.
- No dobra zamawiajmy – stwierdził niespodziewanie Klimek z szerokim uśmiechem a przy stole ponownie wybuchła żywa dyskusja na temat wyboru pizzy. Tylko ja i Kłusek siedzieliśmy cicho gapiąc się na siebie, a raczej ja świdrowałam wzrokiem skoczka.
- Idę do łazienki – oznajmił nagle Bartek i podniósł się z miejsca.
Chciał mi uciec. Nie dość, że powiedział o wszystkim Grześkowi to jeszcze nie miał krzty odwagi się do tego przyznać.
- Pójdę z tobą – powiedziałam szybko kierując się za chłopakiem. Nie pozwolę mu się tak łatwo wywinąć.
Kiedy znajdowaliśmy się w toalecie z dala od wzroku reszty naszych towarzyszy stanęłam naprzeciwko Kłuska i podpierając się pod boki spytałam, ale raczej wykrzyczałam:
- Powiedziałeś mu?!
Skoczek zamrugał kilka razy oczami udając niewinne dziecko.
- Nie rozmawiałem z, nim na ten temat – powiedział wolno i wyraźnie podkreślając każde wypowiedziane słowo tak bym zrozumiała.
- No to czemu niby tak się zachowuje?!
- Nie mam pojęcia. Sama go zapytaj.
Opuściłam ręce i stanęłam przy kafelkowej ścianie ubikacji wpatrując się w podłogę. Nie tylko mój związek się rozpadał, ale też sam mój chłopak. Coś go dręczyło i nie dopuszczał do siebie nikogo.
- Nie wiem, co mam robić –wyszeptałam.
- Mania – Bartek wypowiedział mojego imię i podszedł bliżej łapiąc mnie za ręce. – Zawsze chcesz coś robić, pomagać każdemu. A może po prostu Grzesiek chce trochę spokoju, samotności, może chce odpocząć. – dodał skoczek przytulając mnie do siebie. – Przestań być wiecznie taka odpowiedzialna za innych.
Uśmiechnęłam się słabo słysząc słowa Kłuska. Zdecydowanie zbyt często przejmowałam się sprawami innych, chciałam pomagać. U mnie była to cecha rodzinna. Razem z Ewą, moją siostrą śmiałyśmy się nawet, że kiedyś założymy agencje pomocy i załatwiania cudzych spraw.
- Dzięki – wyszeptałam nadal wtulona w skoczka. Kiedy do moich nozdrzy dostał się jego znajomy zapach od razu wróciły mi wspomnienia wspólnej nocy, gdzie czułam go wszędzie. Musiałam jednak opanować swoje zbyt wyraziste wspomnienia i oderwałam się od bruneta. – Musimy wracać. –wskazałam na drzwi.
Bartek pokiwał głową i ruszył przodem ciągnąc mnie za rękę.



~*~



Po wypadzie na pizze byłam mocno zmęczona i do mieszkania dowlokłam się o pół godziny później niż robiłam to zazwyczaj. Kiedy otworzyłam drzwi przywitała mnie mroczna, wręcz przerażająca cisza. Grzesiek leżał na naszym łóżku wpatrując się w jakiś punkt na ścianie.
- Przyszła Ewa – rzucił dostrzegając, że stoję w progu.
- Nie zaczekała aż wrócę? – spytałam i usiadłam obok bruneta.
Chłopak podniósł się trochę byśmy znajdowali się na tej samej wysokości.
- Powiedziałem jej, że nie prędko wrócisz – oznajmił z lekkim smutkiem.
Spojrzałam w niebieskie tęczówki chłopaka. Były przepełnione smutkiem, żalem czymś czego nie mogłam dokładnie określić. Coś go trapiło, sprawiało, że zawsze dowcipny, zabawny stawał się ponury i oschły. Położyłam mu dłoń na policzku. Tak bardzo chciałam, żeby mi się wyżalił.
- Kochasz mnie jeszcze? – niespodziewanie z ust bruneta padło od tak dawna nie zadawane pytanie.
Zamrugałam zaskoczona.
- Grzesiek… -zaczęłam spuszczając głowę i tym samym unikając jego wzroku.
- Coś się zepsuło – przerwał mi chłopak. – Między nami nie jest tak jak powinno być.
Kiwnęłam nieśmiało głową. Miał racje. Wiedziałam to od dawna. Tylko, że on miał czysta kartę, bez skazy a ja nie. Zrobiłam coś czego się nie wybacza. Przygryzłam wargę walcząc sama ze sobą. Chciałam zrzucić z serce ten ciężar. Powiedzieć Grześkowi o wszystkim. Tylko, wtedy, by wyszedł, krzyczał, trzaskał drzwiami. Przyznając się do zdrady skreśliłabym i tak już kruszący się związek.
- Kocham cię – odpowiedziałam po chwili bez przekonania.


 

~~~

Tęsknie za skokami. Brakuje mi konkursów i wszystkiego co z nimi związane. A do tego jeszcze ruszyła ta akcja z Maćkiem Kotem i gdzie nie spojrzę w Warszawie to bilbordy z jego zdjęciem. Życie mnie jeszcze bardziej dołuje.
Mam lekkie zaległości na waszych blogach, które postaram się jak najszybciej nadrobić ale rozumiecie do stolicy zawitała wreszcie wiosna a jak jest ciepło to każdą wolną chwile staram się spędzać na dworze.

6 komentarzy:

  1. Hmmmmm, ciężar zdrady jest przeogromny i prędzej czy później będzie musiała się z tym zmierzyć, a może Bartek ma rację, może ich związek już tak naprawdę nie istnieje, chociaż Mania próbuje na siłę to wszystko utrzymać? Ach, wszystko to takie skomplikowane :)

    http://na-pare-chwil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale nam się wszystko skomplikowało. Według mnie Mania powinna szczerze porozmawiać z Grześkiem i opowiedzieć mu, o wszystkim co zaszło między nią a Bartkiem. Mówiąc, że go kocha na siłę próbuje uszczęśliwić chłopaka, co jeszcze bardziej wszystko miesza. Pozdrawiam i dużo wenki życzę :) http://my-dreams-world-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mania mogła powiedzieć, ale nie powiedziała... Dlaczego? Zwyczajnie się bała. Bartek miał rację, ich związek nie istnieje, nie powinna go przeciągać. Mam nadzieję, że mimo wszystko Mania do tego dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za rozdział na moim blogu, postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości u ciebie :) W międzyczasie zapraszam do mnie na nn :) ich-liebe-bvb2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm...mam mieszane uczucia. Niby żal mi Grzesia, ale tak naprawdę wolę Manię i Kłuska xD Więc w sumie to im kibicuję i zgadzam się z tym, co powiedział Bartek. Podoba mi się, jak napisałaś tą notkę. Naprawdę lekko piszesz. Rozdziały po prostu połykam w całości dlatego czekam na jeszcze więcej xD

    skoczne-lato.blogspot.com (u mnie nowy rozdział;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeej! Skomplikowało się!
    I nie jest mi żal Grześka ... ale ja jestem zła :D
    Wolę Manię i Kłuska, zdecydowanie!
    Gdyby Grzesiek nie był tak zazdrosny i nie zachowywał się jak idiota, moze bym go lubiła ...

    czekam na więcej i zapraszam do siebie :
    http://ski-lovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy