piątek, 26 kwietnia 2013

3. Chciała mieć dwóch nie tracąc ani jednego


Od mojej rozmowy z Grześkiem minęły dwa tygodnie. Nie udało się zażegnać naszego kryzysu całkowicie, ale moje nie do końca szczere wyznanie przynajmniej złagodziło nasz konflikt na jakiś czas. Czułam się źle i tego nie mogłam ukrywać, ale mimo wszystko starałam się to robić. Kiedy wybraliśmy się z Grześkiem i chłopakami z kadry do kina celowo usiadłam między Klimkiem i Olkiem unikając towarzystwa mojego chłopaka i Bartka. Od wspólnej nocy spędzonej w towarzystwie Kłuska minęło sporo czasu, ale jego osoba lekko mnie peszyła, ogarniała mnie obawa, że niespodziewanie wyjawi prawdę Grześkowi. Starałam się unikać, więc kontaktu ze skoczkiem co nie wychodziło mi za dobrze.
- Mania bądź dobrą przyjaciółką i daj coś do picia! – krzyknął w moim kierunku Kłusek, którego dzisiejszego wieczoru na męski wieczór zaprosił do nas mój chłopak. Bartłomiej siedział wygodnie na naszej morelowej kanapie i z zawziętością próbował przejść kolejny poziom w jakiś dziwnej, niezrozumiałej dla mnie grze na playstation.
- A co byś chciał? – spytałam z przekąsem wyrywając mu z ręki pada i sprawiając tym samym, że po pokoju rozniosło się głośne „Game over”.
- Mańka no! Patrz co zrobiłaś! – wydarł się na mnie brunet i zabrał mi pada ponownie rozpoczynając grę. – Pewnie piwa nie macie, więc może być sok – dodał po chwili, kiedy ruszyłam w stronę kuchni.
Spojrzałam na Grześka wyczekująco, kiedy rozłożony na kanapie oglądał grę Kłuska.
- Dla mnie to samo – rzucił nie obdarzając mnie nawet krótkim spojrzeniem.
Westchnęłam i lekko rozczarowana przekroczyłam próg kuchni.
Po chwili wróciłam do chłopaków stawiającym, im na stoliku dwie szklanki soku jabłkowego.
- Proszę, teraz wiecie jaka jestem kochana – powiedziałam z entuzjazmem siadający między skoczkami.
- Jasne – rzucili jednocześnie.
Po obejrzeniu kilku kolejnych planszy, poziomów czy tego czegoś, co to było odwróciłam się ze znudzoną miną w stronę Bartka.
- Właściwie to, co u ciebie? – spytałam, kiedy oddał Grześkowi pada.
- To co zawsze. Treningi, treningi i jeszcze raz treningi – odpowiedział posyłając mi swój słodki, wręcz za słodki uśmiech.
- I to tyle? – zdziwiłam się.
- Oj, Bartek co kłamiesz! Powiedź Mani, że masz jutro randkę – do rozmowy wtrącił się Grzesiek. – Nawet mnie pytał co ma założyć – dodał z rozbawieniem.
Moje oczy gigantycznie się powiększyły, a trzymana prze zemnie szklanka wypadła mi z ręki. Natychmiastowo doprowadziłam się do porządku i odstawiłam szklankę, poprawiając po chwili włosy. Nie mogłam dać po sobie poznać, że informacja o randce Kłuska tak mną wstrząsnęła.
- Ty się przecież nie umawiasz na randki – stwierdziłam patrząc groźnie na Bartka.
- No teraz to już tak – powiedział niepewnie patrząc na minie z przestraszoną miną. – Tak jakby się umówiłem z taką Gosią.
- No niezłą sztukę sobie nasz Bartek wychaczył. Blondyna, szczupła, ładne oczy. – do rozmowy ponownie wtrącił się Grzesiek opisując mi wygląd tej ladacznicy, z którą chciał się umówić Kłusek.
- A ty skąd wiesz? – wydarłam się na bruneta.
- Byłem razem z, nim, kiedy się umawiał na to spotkanie – wytłumaczył się pospiesznie Grzesiek widząc, że nie podoba mi się to co mówi. – Nie masz się co bać. Nie zabiorę Kłuskowi panny, nawet tak ładnej, ja mam ciebie – dodał i uśmiechnął się w moją stronę.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, pierwsze tak miłe słowa usłyszane z ust Grześka od dawna. Nachyliłam się i cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Dzięki – powiedziałam. – Ale o tobie nie zapominam! – zwróciłam się do Bartka. – Ja mogłeś mi nie powiedzieć o randce.
Jakoś myśl, że Kłusek idzie z kimś na randkę przepełniała mnie złością i frustracją. Jak mógł robić mi coś takiego. Od razu pomyślałam, że pewnie zaciągnie ją do łóżka i będzie robił to, co ze mną. Na widok obrazów, które przedstawiały naszą wspólną noc lekko się zarumieniłam, ale po chwili doprowadziłam się do porządku. To był błąd, coś bardzo złego i nie wolno mi było tego przyjemnie wspominać.
- Nie wiedziałem jak to przyjmiesz – spróbował się wytłumaczyć Bartek.
Posłałam mu litościwe spojrzenie i pokręciłam głową. Nie mogłam udawać, że Kłusek był mi obojętny, mimo ,że tak bardzo chciałam.



~*~



Starając się odciągnąć swoje myśli od randki Bartka następnego dnia postanowiłam odwiedzić moją siostrę i jej męża. Skoczkowy sezon niedawno się skończył i wreszcie w domu można było zastać ich oboje.
- Hej, fajnie, że znalazłaś wreszcie dla nas czas – w drzwiach powitała mnie Ewa.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie i przytuliłam dawno nie widzianą siostrę.
- Wchodź – usłyszałam i przekroczyłam próg domu.
Zdjęłam kurtkę i buty, po czym udałam się do salonu, gdzie wygodnie usadowiłam się na skórzanym fotelu.
- Opowiadaj co u ciebie – rzuciłam z uśmiechem do siadającej obok siostry.
Blondynka posłała mi zbolałe spojrzenie, które nie wróżyło nic dobrego.
- Pokłóciłaś się z Kamilem? – spytałam czując, że to może być powodem złego samopoczucia siostry.
- Nie. Chodzi o coś innego. O badania dokładnie – wyjaśniłam blondynka.
- Jakie badania?
- Wiesz, że miesiąc temu byłam u lekarza, wiesz dlaczego. Wczoraj przyszły wyniki.
Spojrzałam na Ewę z przerażeniem. Wyniki, które miały zaważyć na jej szczęściu, wyniki, w których pokładała wielkie nadzieje.
- Nie mogę Mania. – blondynka zaczęła łkać. – Nie mogę mieć dzieci.
Widok smutnej, płaczącej siostry sprawiał mi wielki ból. Wiedziałam, że Ewa zawsze marzyła o dziecku. Od dawna podejrzewała, że może coś z nią nie tak, ale nie chciał się zbadać. Zrobiła to miesiąc temu, namówił ją do tego Kamil. Jak się okazało wyniki nie były pomyślne.
- A Kamil już wie? – spytałam podchodząc do siostry i przytulając ją.
- Nie mogę mu powiedzieć. Zostawi mnie. Dobrze wiesz jak bardzo chce mieć dzieci. – blondynka ponownie zalała się łzami.
- On taki nie jest to jest twój kochany Kamilek. Będzie dobrze. – starałam się pocieszyć siostrę.
Blondynka wtuliła się we mnie bardziej dając upust wszystkim negatywnym emocją i wylewając morze łez. Marzyła o wielkiej rodzinie, małych, słodki bobaskach, które będzie nosić pod sercem. Teraz wiedziała, że nie ma już, na co liczyć. Nie dane jej będzie zaznać macierzyństwa.
- Ewka no coś ty! Nie jest tak źle, jakoś damy radę. – ucałowałam siostrę w czoło i kazałam się wyprostować. – Świat się nie kończy. Jeszcze wiele przed tobą.
Blondynka otarła mokre policzki i poprawiła poplątane włosy.
- Mania ja nie dam radę – wyszeptała spoglądając na stojące niedaleko na komodzie zdjęcie z jej ślubu z Kamilek. Stali na, nim elegancko ubrani, oboje uśmiechnięci i z masą planów na przyszłość i marzeniem o licznej gromadce dzieci.
Złapałam siostrę za ramiona i lekką nią potrzasnęłam sprawiając, że na mnie spojrzała.
- Dasz, pomogę ci. Powiesz Kamilowi o wynikach, porozmawiacie i wszystko będzie dobrze. Kochacie się i tylko to się liczy – powiedziałam wpatrując się w siostrę.


 

~*~


Podczas powrotu do domu myślałam o tym jak bardzo los potrafi być okrutny i z jaką łatwością niszczy nasze plany. Zostawiłam Ewkę w objęciach Kamila, ze słowami, że powinni porozmawiać. W sumie ja nie miałam prawa żądać aby moja siostra wyjawiła prawdę, kiedy sama od dwóch tygodni okłamywałam swojego chłopaka. W sumie nie wiem czy mogłam go tak jeszcze nazywać, z każdym dniem łączyło nas coraz mniej a dzieliło znacznie więcej.
Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi do mieszkania. Od razu uderzył mnie mocny waniliowy zapach, woń mojej ulubionej kawy. Zostawiłam rzeczy w przedpokoju i ruszyłam do kuchni.
Na blacie stołu stały dwa granatowe kubki z pyszną waniliową zawartością w środku. Nachyliłam się nad jednym z nich i mocno zaciągnęłam zapachem. Niespodziewanie za moimi plecami poczułam czyjś ciepły oddech. Odwróciłam się, jak oparzona i dostrzegłam stojącego za mną Grześka.
- Czemu się zakradasz? – spytałam posyłając mu podejrzliwe spojrzenie.
- Jesteś zabawna. Zamiast podziękować za zrobienie twojej ulubionej kawy to naskakujesz na mnie, że się skradam – oznajmił niebieskooki i oparł się o stół wskazują palcem dwa kubki z kawą.
- Przepraszam, no przepraszam. – podeszłam do skoczka i dałam mu całusa w policzek. – Dziękuje za kawę.
Chłopak uśmiechnął się do mnie cwaniacko i pociągnął za rękę do sypialni nie pozwalając nawet na jeden łyk pysznego waniliowego napoju.
- Wiem jak mi podziękujesz – powiedział brunet i rzucił się na łóżko dając mi do zrozumienia, że mam zrobić to samo.
- Chcesz się kochać? – zapytałam mocno zszokowana. Już dawno tego nie robiliśmy i szczerze mówiąc straciłam wiarę, że kiedykolwiek Grześkowi wróci na to ochota.
- Wiesz takie podziękowanie za kawę – rzucił skoczek i pociągnął mnie za nadgarstek sprawiając, że położyłam się obok niego.
Po chwili poczułam ręce Miętusa na swoim ciele, ale, nim zdążyłam zareagować po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Uporczywie ktoś starał się dostać do naszego mieszkania. Grzesiek przewrócił oczami i z westchnięciem podniósł się z łóżka z zamiarem otworzenia natarczywemu dzwoniącemu.
- Pogrzało cię?! Mogłeś raz zapukać i, by wystarczyło! – usłyszałam głos mojego chłopaka zaraz po tym jak otworzył drzwi.
Po chwili podniosła się z łóżka w sumie zadowolona, że przerwano nam intymną chwilę z Grześkiem. Nie wiem, co czułabym teraz przy takim zbliżeniu, jeśli nie jestem nawet pewna czy nadal go kocham.
W przedpokoju dostrzegłam stojącego z kilkoma piwami w ręku, uradowanego Kłuska.
- Nie krzycz już na mnie. Wolałem trochę podzwonić, żebyście mnie usłyszeli.- wyszczerzył się skoczek i nie czekając na zaproszenie skierował się do kuchni.
- A, jeśli można wiedzieć, to, co tu robisz? – spytałam.
- Przyszedłem z wami posiedzieć. Moja randka się skończyła, więc pomyślałem, że dotrzymam wam towarzystwa – oznajmił wesoło Bartek.
- Jakoś dawaliśmy sobie radę bez ciebie – wysyczał zdenerwowany Grzesiek i zajął miejsce na salonowej kanapie.
- A ciebie co ugryzło? Nie cieszysz się na mój widok? – zapytał Kłusek z udawanym smutkiem w stronę Miętusa. – Bierz przykład z Mani, aż się jej oczy zaczęły świecić jak mnie zobaczyła – dodał podchodząc do mnie za co oberwał w głowę.
- Nie pozwalaj sobie – przywołałam go do porządku.



 

~*~



Wieczór w towarzystwie Grześka i Bartka zapowiadał się marnie, ale po chwili atmosfera się poprawiła a przyniesione przez Kłuska piwa zostało szybko wypite.
Kiedy Miętus zaliczył zgon i leżał bezwładnie na kanapie razem z Bartkiem udałam się do kuchni. Usiadłam z zadowoleniem na blacie ilustrując wzrokiem mojego towarzysza.
- Jak było na randce? – spytałam po chwili przerywając panującą cisze.
Na moje słowa na twarzy skoczka pojawił się cwaniacki uśmieszek.
- Zazdrosna? – spytał stając naprzeciwko mnie i opierając się rękami o blat, na którym siedziałam.
- Nie! – oburzyłam się i spiorunowałam chłopaka wzrokiem. – Z pewnością nie o ciebie!
- Przecież widzę. – z twarzy bruneta nie znikał cwaniacki uśmiech. – Przyznaj się.
- Nie wiem, po co w ogóle pytałam, teraz mi nie dasz spokoju – powiedziałam udając obrażoną.
Skoczek roześmiał się na ten widok i przysunął jeszcze bardziej sprawiając tym samym, że znalazł się między moimi zwisającymi z blatu nogami.
- Randka było nawet spoko – oznajmił brunet, kiedy opanował już swój wybuch śmiechu.
- Tylko spoko? To znaczy, że było źle – powiedziałam sama nie wiem czemu z wielką satysfakcją.
- Było dobrze. Fajnie się rozmawiało, ale ogólnie to nie jest laska dla mnie. – Kłusek położył rękę na moim udzie i lekko przesunął ją do góry.
- A jest w ogóle jakaś laska, która jest dla ciebie albo w twoim guście? Jesteś tak wybredny, że na starość zostaniesz sam – skwitowałam udając, że nie zwracam uwagi na postępowanie chłopaka.
- Jest. – ten wyraz odbił się dwa razy w mojej głowię jak echo. – Ty jesteś.
Słysząc słowa Bartka poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce a w głowie zaczyna niebezpiecznie wirować.
- Bartek.. – zaczęłam, ale widok jego pięknych, zniewalających tęczówek sprawił, że nie wiedziałam co mam powiedzieć dalej. To co było między nami było złe. Razem zrobiliśmy coś bardzo złego, ale nie wiedzieć czemu jakoś ciągnęło mnie do tego chłopaka. To na myśl o Bartku miałam motyle w brzuchu, a przecież powinnam tak czuć się przy Grześku.
Kłusek położył mi rękę na policzku i obdarzył lekkim prawie niezauważalnym uśmiechem.
- Nie możemy – wyszeptałam walcząca sama ze sobą.
Skoczek jednak nie cofnął ręki tylko pochylił się trochę i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Kiedy poczułam smak jego ust miałam ochotę rzucić wszystko i nie myśląc o niczym wylądować z, nim w łóżku. Tylko, że nie mogłam być taka samolubna, miałam chłopaka, miałam związek, miałam przyszłość. Wszystko rujnował Kłusek, tą swoją idealną osobą, doskonałym seksem, o którym nie mogłam zapomnieć, po prostu tą swoją cholerną Kłuskowatością.
Objęłam skoczka udami z namiętnością odwzajemniając pocałunek. Byłam tylko Manią, ulegającą wdziękom Kłuska Manią. Wiedziałam, że robię źle. W pokoju obok spał mój chłopak a tutaj naprzeciwko całowałam jego najlepszego kumpla. Nie ma chyba na świecie bardziej rujnującej życie innym osoby. Tylko ja potrafiłam tak niszczyć wszystko, co wcześniej sama zbudowałam.



~~~
Jesteście wspaniali! Podczas czytania komentarzy pod ostatnim rozdziałem miałam wielkiego banana na twarzy. Dajecie taką satysfakcję, że robię to nie tylko dla siebie ale też dla innych. Dziękuje wam bardzo ;)
Co do rozdziału to zrobiłam z Grześka sierotę, która pada po dwóch piwach. Ahh te słabe, skoczkowe głowy.

Obserwatorzy