piątek, 26 kwietnia 2013

3. Chciała mieć dwóch nie tracąc ani jednego


Od mojej rozmowy z Grześkiem minęły dwa tygodnie. Nie udało się zażegnać naszego kryzysu całkowicie, ale moje nie do końca szczere wyznanie przynajmniej złagodziło nasz konflikt na jakiś czas. Czułam się źle i tego nie mogłam ukrywać, ale mimo wszystko starałam się to robić. Kiedy wybraliśmy się z Grześkiem i chłopakami z kadry do kina celowo usiadłam między Klimkiem i Olkiem unikając towarzystwa mojego chłopaka i Bartka. Od wspólnej nocy spędzonej w towarzystwie Kłuska minęło sporo czasu, ale jego osoba lekko mnie peszyła, ogarniała mnie obawa, że niespodziewanie wyjawi prawdę Grześkowi. Starałam się unikać, więc kontaktu ze skoczkiem co nie wychodziło mi za dobrze.
- Mania bądź dobrą przyjaciółką i daj coś do picia! – krzyknął w moim kierunku Kłusek, którego dzisiejszego wieczoru na męski wieczór zaprosił do nas mój chłopak. Bartłomiej siedział wygodnie na naszej morelowej kanapie i z zawziętością próbował przejść kolejny poziom w jakiś dziwnej, niezrozumiałej dla mnie grze na playstation.
- A co byś chciał? – spytałam z przekąsem wyrywając mu z ręki pada i sprawiając tym samym, że po pokoju rozniosło się głośne „Game over”.
- Mańka no! Patrz co zrobiłaś! – wydarł się na mnie brunet i zabrał mi pada ponownie rozpoczynając grę. – Pewnie piwa nie macie, więc może być sok – dodał po chwili, kiedy ruszyłam w stronę kuchni.
Spojrzałam na Grześka wyczekująco, kiedy rozłożony na kanapie oglądał grę Kłuska.
- Dla mnie to samo – rzucił nie obdarzając mnie nawet krótkim spojrzeniem.
Westchnęłam i lekko rozczarowana przekroczyłam próg kuchni.
Po chwili wróciłam do chłopaków stawiającym, im na stoliku dwie szklanki soku jabłkowego.
- Proszę, teraz wiecie jaka jestem kochana – powiedziałam z entuzjazmem siadający między skoczkami.
- Jasne – rzucili jednocześnie.
Po obejrzeniu kilku kolejnych planszy, poziomów czy tego czegoś, co to było odwróciłam się ze znudzoną miną w stronę Bartka.
- Właściwie to, co u ciebie? – spytałam, kiedy oddał Grześkowi pada.
- To co zawsze. Treningi, treningi i jeszcze raz treningi – odpowiedział posyłając mi swój słodki, wręcz za słodki uśmiech.
- I to tyle? – zdziwiłam się.
- Oj, Bartek co kłamiesz! Powiedź Mani, że masz jutro randkę – do rozmowy wtrącił się Grzesiek. – Nawet mnie pytał co ma założyć – dodał z rozbawieniem.
Moje oczy gigantycznie się powiększyły, a trzymana prze zemnie szklanka wypadła mi z ręki. Natychmiastowo doprowadziłam się do porządku i odstawiłam szklankę, poprawiając po chwili włosy. Nie mogłam dać po sobie poznać, że informacja o randce Kłuska tak mną wstrząsnęła.
- Ty się przecież nie umawiasz na randki – stwierdziłam patrząc groźnie na Bartka.
- No teraz to już tak – powiedział niepewnie patrząc na minie z przestraszoną miną. – Tak jakby się umówiłem z taką Gosią.
- No niezłą sztukę sobie nasz Bartek wychaczył. Blondyna, szczupła, ładne oczy. – do rozmowy ponownie wtrącił się Grzesiek opisując mi wygląd tej ladacznicy, z którą chciał się umówić Kłusek.
- A ty skąd wiesz? – wydarłam się na bruneta.
- Byłem razem z, nim, kiedy się umawiał na to spotkanie – wytłumaczył się pospiesznie Grzesiek widząc, że nie podoba mi się to co mówi. – Nie masz się co bać. Nie zabiorę Kłuskowi panny, nawet tak ładnej, ja mam ciebie – dodał i uśmiechnął się w moją stronę.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, pierwsze tak miłe słowa usłyszane z ust Grześka od dawna. Nachyliłam się i cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Dzięki – powiedziałam. – Ale o tobie nie zapominam! – zwróciłam się do Bartka. – Ja mogłeś mi nie powiedzieć o randce.
Jakoś myśl, że Kłusek idzie z kimś na randkę przepełniała mnie złością i frustracją. Jak mógł robić mi coś takiego. Od razu pomyślałam, że pewnie zaciągnie ją do łóżka i będzie robił to, co ze mną. Na widok obrazów, które przedstawiały naszą wspólną noc lekko się zarumieniłam, ale po chwili doprowadziłam się do porządku. To był błąd, coś bardzo złego i nie wolno mi było tego przyjemnie wspominać.
- Nie wiedziałem jak to przyjmiesz – spróbował się wytłumaczyć Bartek.
Posłałam mu litościwe spojrzenie i pokręciłam głową. Nie mogłam udawać, że Kłusek był mi obojętny, mimo ,że tak bardzo chciałam.



~*~



Starając się odciągnąć swoje myśli od randki Bartka następnego dnia postanowiłam odwiedzić moją siostrę i jej męża. Skoczkowy sezon niedawno się skończył i wreszcie w domu można było zastać ich oboje.
- Hej, fajnie, że znalazłaś wreszcie dla nas czas – w drzwiach powitała mnie Ewa.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie i przytuliłam dawno nie widzianą siostrę.
- Wchodź – usłyszałam i przekroczyłam próg domu.
Zdjęłam kurtkę i buty, po czym udałam się do salonu, gdzie wygodnie usadowiłam się na skórzanym fotelu.
- Opowiadaj co u ciebie – rzuciłam z uśmiechem do siadającej obok siostry.
Blondynka posłała mi zbolałe spojrzenie, które nie wróżyło nic dobrego.
- Pokłóciłaś się z Kamilem? – spytałam czując, że to może być powodem złego samopoczucia siostry.
- Nie. Chodzi o coś innego. O badania dokładnie – wyjaśniłam blondynka.
- Jakie badania?
- Wiesz, że miesiąc temu byłam u lekarza, wiesz dlaczego. Wczoraj przyszły wyniki.
Spojrzałam na Ewę z przerażeniem. Wyniki, które miały zaważyć na jej szczęściu, wyniki, w których pokładała wielkie nadzieje.
- Nie mogę Mania. – blondynka zaczęła łkać. – Nie mogę mieć dzieci.
Widok smutnej, płaczącej siostry sprawiał mi wielki ból. Wiedziałam, że Ewa zawsze marzyła o dziecku. Od dawna podejrzewała, że może coś z nią nie tak, ale nie chciał się zbadać. Zrobiła to miesiąc temu, namówił ją do tego Kamil. Jak się okazało wyniki nie były pomyślne.
- A Kamil już wie? – spytałam podchodząc do siostry i przytulając ją.
- Nie mogę mu powiedzieć. Zostawi mnie. Dobrze wiesz jak bardzo chce mieć dzieci. – blondynka ponownie zalała się łzami.
- On taki nie jest to jest twój kochany Kamilek. Będzie dobrze. – starałam się pocieszyć siostrę.
Blondynka wtuliła się we mnie bardziej dając upust wszystkim negatywnym emocją i wylewając morze łez. Marzyła o wielkiej rodzinie, małych, słodki bobaskach, które będzie nosić pod sercem. Teraz wiedziała, że nie ma już, na co liczyć. Nie dane jej będzie zaznać macierzyństwa.
- Ewka no coś ty! Nie jest tak źle, jakoś damy radę. – ucałowałam siostrę w czoło i kazałam się wyprostować. – Świat się nie kończy. Jeszcze wiele przed tobą.
Blondynka otarła mokre policzki i poprawiła poplątane włosy.
- Mania ja nie dam radę – wyszeptała spoglądając na stojące niedaleko na komodzie zdjęcie z jej ślubu z Kamilek. Stali na, nim elegancko ubrani, oboje uśmiechnięci i z masą planów na przyszłość i marzeniem o licznej gromadce dzieci.
Złapałam siostrę za ramiona i lekką nią potrzasnęłam sprawiając, że na mnie spojrzała.
- Dasz, pomogę ci. Powiesz Kamilowi o wynikach, porozmawiacie i wszystko będzie dobrze. Kochacie się i tylko to się liczy – powiedziałam wpatrując się w siostrę.


 

~*~


Podczas powrotu do domu myślałam o tym jak bardzo los potrafi być okrutny i z jaką łatwością niszczy nasze plany. Zostawiłam Ewkę w objęciach Kamila, ze słowami, że powinni porozmawiać. W sumie ja nie miałam prawa żądać aby moja siostra wyjawiła prawdę, kiedy sama od dwóch tygodni okłamywałam swojego chłopaka. W sumie nie wiem czy mogłam go tak jeszcze nazywać, z każdym dniem łączyło nas coraz mniej a dzieliło znacznie więcej.
Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi do mieszkania. Od razu uderzył mnie mocny waniliowy zapach, woń mojej ulubionej kawy. Zostawiłam rzeczy w przedpokoju i ruszyłam do kuchni.
Na blacie stołu stały dwa granatowe kubki z pyszną waniliową zawartością w środku. Nachyliłam się nad jednym z nich i mocno zaciągnęłam zapachem. Niespodziewanie za moimi plecami poczułam czyjś ciepły oddech. Odwróciłam się, jak oparzona i dostrzegłam stojącego za mną Grześka.
- Czemu się zakradasz? – spytałam posyłając mu podejrzliwe spojrzenie.
- Jesteś zabawna. Zamiast podziękować za zrobienie twojej ulubionej kawy to naskakujesz na mnie, że się skradam – oznajmił niebieskooki i oparł się o stół wskazują palcem dwa kubki z kawą.
- Przepraszam, no przepraszam. – podeszłam do skoczka i dałam mu całusa w policzek. – Dziękuje za kawę.
Chłopak uśmiechnął się do mnie cwaniacko i pociągnął za rękę do sypialni nie pozwalając nawet na jeden łyk pysznego waniliowego napoju.
- Wiem jak mi podziękujesz – powiedział brunet i rzucił się na łóżko dając mi do zrozumienia, że mam zrobić to samo.
- Chcesz się kochać? – zapytałam mocno zszokowana. Już dawno tego nie robiliśmy i szczerze mówiąc straciłam wiarę, że kiedykolwiek Grześkowi wróci na to ochota.
- Wiesz takie podziękowanie za kawę – rzucił skoczek i pociągnął mnie za nadgarstek sprawiając, że położyłam się obok niego.
Po chwili poczułam ręce Miętusa na swoim ciele, ale, nim zdążyłam zareagować po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Uporczywie ktoś starał się dostać do naszego mieszkania. Grzesiek przewrócił oczami i z westchnięciem podniósł się z łóżka z zamiarem otworzenia natarczywemu dzwoniącemu.
- Pogrzało cię?! Mogłeś raz zapukać i, by wystarczyło! – usłyszałam głos mojego chłopaka zaraz po tym jak otworzył drzwi.
Po chwili podniosła się z łóżka w sumie zadowolona, że przerwano nam intymną chwilę z Grześkiem. Nie wiem, co czułabym teraz przy takim zbliżeniu, jeśli nie jestem nawet pewna czy nadal go kocham.
W przedpokoju dostrzegłam stojącego z kilkoma piwami w ręku, uradowanego Kłuska.
- Nie krzycz już na mnie. Wolałem trochę podzwonić, żebyście mnie usłyszeli.- wyszczerzył się skoczek i nie czekając na zaproszenie skierował się do kuchni.
- A, jeśli można wiedzieć, to, co tu robisz? – spytałam.
- Przyszedłem z wami posiedzieć. Moja randka się skończyła, więc pomyślałem, że dotrzymam wam towarzystwa – oznajmił wesoło Bartek.
- Jakoś dawaliśmy sobie radę bez ciebie – wysyczał zdenerwowany Grzesiek i zajął miejsce na salonowej kanapie.
- A ciebie co ugryzło? Nie cieszysz się na mój widok? – zapytał Kłusek z udawanym smutkiem w stronę Miętusa. – Bierz przykład z Mani, aż się jej oczy zaczęły świecić jak mnie zobaczyła – dodał podchodząc do mnie za co oberwał w głowę.
- Nie pozwalaj sobie – przywołałam go do porządku.



 

~*~



Wieczór w towarzystwie Grześka i Bartka zapowiadał się marnie, ale po chwili atmosfera się poprawiła a przyniesione przez Kłuska piwa zostało szybko wypite.
Kiedy Miętus zaliczył zgon i leżał bezwładnie na kanapie razem z Bartkiem udałam się do kuchni. Usiadłam z zadowoleniem na blacie ilustrując wzrokiem mojego towarzysza.
- Jak było na randce? – spytałam po chwili przerywając panującą cisze.
Na moje słowa na twarzy skoczka pojawił się cwaniacki uśmieszek.
- Zazdrosna? – spytał stając naprzeciwko mnie i opierając się rękami o blat, na którym siedziałam.
- Nie! – oburzyłam się i spiorunowałam chłopaka wzrokiem. – Z pewnością nie o ciebie!
- Przecież widzę. – z twarzy bruneta nie znikał cwaniacki uśmiech. – Przyznaj się.
- Nie wiem, po co w ogóle pytałam, teraz mi nie dasz spokoju – powiedziałam udając obrażoną.
Skoczek roześmiał się na ten widok i przysunął jeszcze bardziej sprawiając tym samym, że znalazł się między moimi zwisającymi z blatu nogami.
- Randka było nawet spoko – oznajmił brunet, kiedy opanował już swój wybuch śmiechu.
- Tylko spoko? To znaczy, że było źle – powiedziałam sama nie wiem czemu z wielką satysfakcją.
- Było dobrze. Fajnie się rozmawiało, ale ogólnie to nie jest laska dla mnie. – Kłusek położył rękę na moim udzie i lekko przesunął ją do góry.
- A jest w ogóle jakaś laska, która jest dla ciebie albo w twoim guście? Jesteś tak wybredny, że na starość zostaniesz sam – skwitowałam udając, że nie zwracam uwagi na postępowanie chłopaka.
- Jest. – ten wyraz odbił się dwa razy w mojej głowię jak echo. – Ty jesteś.
Słysząc słowa Bartka poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce a w głowie zaczyna niebezpiecznie wirować.
- Bartek.. – zaczęłam, ale widok jego pięknych, zniewalających tęczówek sprawił, że nie wiedziałam co mam powiedzieć dalej. To co było między nami było złe. Razem zrobiliśmy coś bardzo złego, ale nie wiedzieć czemu jakoś ciągnęło mnie do tego chłopaka. To na myśl o Bartku miałam motyle w brzuchu, a przecież powinnam tak czuć się przy Grześku.
Kłusek położył mi rękę na policzku i obdarzył lekkim prawie niezauważalnym uśmiechem.
- Nie możemy – wyszeptałam walcząca sama ze sobą.
Skoczek jednak nie cofnął ręki tylko pochylił się trochę i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Kiedy poczułam smak jego ust miałam ochotę rzucić wszystko i nie myśląc o niczym wylądować z, nim w łóżku. Tylko, że nie mogłam być taka samolubna, miałam chłopaka, miałam związek, miałam przyszłość. Wszystko rujnował Kłusek, tą swoją idealną osobą, doskonałym seksem, o którym nie mogłam zapomnieć, po prostu tą swoją cholerną Kłuskowatością.
Objęłam skoczka udami z namiętnością odwzajemniając pocałunek. Byłam tylko Manią, ulegającą wdziękom Kłuska Manią. Wiedziałam, że robię źle. W pokoju obok spał mój chłopak a tutaj naprzeciwko całowałam jego najlepszego kumpla. Nie ma chyba na świecie bardziej rujnującej życie innym osoby. Tylko ja potrafiłam tak niszczyć wszystko, co wcześniej sama zbudowałam.



~~~
Jesteście wspaniali! Podczas czytania komentarzy pod ostatnim rozdziałem miałam wielkiego banana na twarzy. Dajecie taką satysfakcję, że robię to nie tylko dla siebie ale też dla innych. Dziękuje wam bardzo ;)
Co do rozdziału to zrobiłam z Grześka sierotę, która pada po dwóch piwach. Ahh te słabe, skoczkowe głowy.

środa, 17 kwietnia 2013

2. Sztuką jest okłamać samego siebie

Często słyszałam o związkach, które rozpadały się z powodu zdrady. Wcześniej nie mogła pojąć jak ludzie dopuszczają się tego okropnego czyny, a następnie jakby nigdy nic oszukują ukochaną osobę. Uważałam, że zdrada jest rzeczą tak złą, niegodziwą, że nie zasługuje na przebaczenie a osoba, która się jej dopuściła zasłużyła na karę. Teraz jednak będąc w obecnej sytuacji diametralnie zmieniłam zdanie. Nie mogłam w to uwierzyć, ale właśnie ja, ta zwykle walcząca o dobro i sprawiedliwość Marysia Bilan złamałam własne zasady i dopuściłam się zdrady. Nie byłam z siebie dumna, czułam wstyd. Nie usprawiedliwiał mnie fakt, że w moim związku z Grześkiem nie jest najlepiej. Zawaliłam po całości. Moją jedyną deską ratunku było trzymanie zdrady w tajemnicy i nadzieja, że Grzesiek nigdy się o niej nie dowie. Dzisiaj jednak mój ukochany wybierał się na trening co oznaczało, że spotka się z Kłuskiem. Nie miałam pewności czy chłopak dotrzyma tajemnicy i czy w ogóle pamięta zdarzenia z przedwczorajszej nocy.
- A może dzisiaj zostaniesz? – zapytałam Miętusa, kiedy szukał swojej treningowej torby.
- Nie mogę. Jak będę opuszczał treningi to z marzeniami o kadrze A mogę się pożegnać – odpowiedział mi grzebiąc w szafie. – O tu jest! – krzyknął uradowany wyciągając ze sterty ubrań czarną sportową torbę.
- Grzesiek to jeden trening nic się nie stanie – zapewniłam ukochanego.
- Powinnaś mnie wspierać – burknął brunet pakując do znalezionej przed chwilą torby potrzebne rzeczy.
Jak zwykle, gdy miałam inne zdanie niż Grzesiek albo robiłam coś nie po jego myśli rozmowa kończyła się w niemiłej atmosferze. Tak samo tym razem burknięcie mojego chłopaka miało oznaczać, że nie ma ochoty na dalszą dyskusję. Odwróciłam się napięcie i ze zmartwioną miną opuściłam pokój.
Czułam, że na treningu Grzesiek wyżali się kolegą z naszej kolejnej kłótni a Kłusek jako jego najlepszy przyjaciel powie mu o zdradzie. Zastanowiłam się chwilę. Była też obca, że Bartek niczego nie pamięta a mi jakoś uda się wywinąć. Postanowiłam tego dopilnować a jedynym sposobem, by to zrobić było towarzyszenie Grześkowi na treningu.
- Pójdę z tobą – powiedziałam ponownie wchodząc do pokoju.
Skoczek spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jak chcesz – stwierdził po chwili wzruszając ramionami.
Uśmiechnęłam się zadowolona i ruszyłam w kierunku szafy aby znaleźć tam odpowiednie na wyjście ciuchy, no, bo w końcu czekały mnie dwie godziny stania na mrozie.


~*~



- Hej – przywitałam czekających już pod skocznią chłopaków i dałam każdemu całusa w policzek.
Byli kumplami Grześka co automatycznie zbliżało ich również do mnie. Wspólne wypady, rozmowy i ogólnie spędzanie czasu pozwoliło mi zobaczyć, że są naprawdę fajni i dało, im status moich jak to nazywam ziomali.
- Musimy pogadać – wyszeptałam Kłuskowi do ucha, kiedy obdarzyłam go całusem.
Skoczek pokiwał z zadowoleniem głową i razem z resztą udał się na górę skoczni.
Następną godzinę spędziłam na obserwowania ćwiczących skoczków. Jeden po drugim oddawali skoki co bardzo mnie ucieszyło, bo nie dawało szans na jakąkolwiek dłuższą rozmowę miedzy Bartkiem i Grześkiem.
- To gadajmy – oznajmił Kłusek, kiedy skoczkowie dostali chwile przerwy a Grzesiek poszedł na rozmowę z trenerem.
Poklepałam miejsce na śniegu obok siebie dając brunetowi do zrozumienia, że ma usiąść obok mnie. Kiedy wykonał tę czynność odwróciłam głowę w jego stronę i zrobiłam głęboki wdech analizując co che powiedzieć.
- Ja i Grzesiek… - zaczęłam niepewnie mimo usilnych starań zabrzmienia bardzo stanowczo.
- Chyba raczej ty i ja – przerwał mi Bartek.
Spojrzałam na skoczka zdziwiona. Chciał mi tym oznajmić, że pamięta naszą wspólnie spędzoną noc?!
- Mania nie ma co ukrywać – usłyszałam poważny ton głosu bruneta. – Nie wciskaj mi, że niczego nie pamiętasz albo, że to nic nie znaczyło.
Nie spodobały mi się wypowiadane przez skoczka słowa. Przeniosłam swój wzrok na czubki butów i próbowałam się skupić. Bartek pamiętał, tego byłam tego pewna, tylko ,że to nie oznaczało nic dobrego.
- Lepiej, by było, gdyby każde z nas zapomniało – powiedziałam po chwili ciszy, ale nie podniosłam wzroku na chłopaka.
- Chyba lepiej dla ciebie i twoje nieistniejącego już związku. – słowa Bartka mocno mnie zabolały.
- Nieistniejącego?! Ja go kocha – powiedziałam dając do zrozumienia brunetowi jak bardzo się myli.
- Mania weź mnie nie rozśmieszaj. Od dawna ze sobą nie sypiacie. Praktycznie nic już was na łączy. Jedyne co robicie to ciągle się kłócicie. Myślisz, że poszłaś ze mną do łóżka, bo się upiłaś albo cię uwiodłem?! Zrobiłaś to, bo chciałaś, najzwyczajniej w świecie chciałaś to zrobić. Chciałaś poczuć to czego już dawno nie czujesz przy Grześku. Jeśli masz zamiar się dalej zwodzić to powodzenia jak dla mnie to kwestia czasu, kiedy się rozstaniecie.
Poczułam jak do oczu napływając mi łzy, ale mocniej zacisnęłam pięści aby nie pozwolić, im się wydostać. Nie mogłam uwierzyć w słowa Bartka. Nie chciałam, chodź zdawałam sobie sprawę, że są prawdziwe.
Brunet popatrzył na mnie i podniósł mi lekko głowę zmuszając bym na niego spojrzała.
- Przypomnij sobie, jak czujesz się przy, nim a jak czułaś przy mnie. – powiedział skoczek wpatrując mi się w oczy. – Jeśli naprawdę byś go kochała to nigdy nie przespałabyś się ze mną. – dodał a ja zamknęłam powiek jak, gdyby dzięki temu wszystko miało się skończyć.
Wyrwałam się z rąk Kłuska i podniosłam ze śniegu stając naprzeciwko niego.
- To twój najlepszy przyjaciel! – krzyknęłam. Nie mogłam pojąć jak może mówić to wszystko przyjaźniąc się z Grześkiem.
- Wiem i nadal, nim będzie, ale nie będę z jego powodu żałował tego co zrobiliśmy. Mi się podobało. – powiedział. – Tobie też. – dodał cicho, ale wiedział, że i tak to usłyszę.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytałam z irytacją, ale zdając sobie sprawę, że po raz kolejny ma rację.
- Powiedziałaś mi – odpowiedział z rozbawieniem brunet. – Zaraz po… - spojrzał wymownie na zbliżających się w naszym kierunku skoczków. - …wiesz, po czym.
Odwróciłam się w stronę chłopaków i zrobiłam dwa porządne wdechy próbując opanować emocje po rozmowie z Kłuskiem.
- Koniec przerwy. Przepraszam, że wam przerywamy rozmowę, ale Bartek musi ponownie zawlec swój tyłek na górę- oznajmił wesoło Klimek i wskazał palcem rozbieg skoczni.
- Idę, już idę – westchnął brunet i podniósł się ze śniegu ruszając za kolegami.
Patrzyłam jak skoczkowie wracają do treningu. Nie tak miała wyglądać moja rozmowa z Bartkiem, zamiast wszystko wyjaśnić tylko bardziej skomplikowała sprawę.



~*~



Po treningu całą ekipą udaliśmy się na pizze. Zawsze, kiedy za oknem panował spory mróz a skoczkowie po treningu padali z głodu wlekłam ich do pizzerii z nadzieją, że dzięki temu nie będę musiała gotować w domu. Nie lubiłam tego przyznawać, ale kucharką byłam marną.
- To co bierzemy? – spytał Olek wyciągając swój nos zza karty.
- Niech będzie jedna duża dla wszystkich – zaproponowałam poprawiając się na krześle.
- Nie, znowu zjesz nam połowę szynki i zostaną same pieczarki – wyżalił się Olek i spojrzał na resztę szukając w ich oczach poparcia.
- No dobra wy decydujecie. – poddałam się po tym jak wszyscy podnieśli ręce na znak zgody z Olkiem.
Spojrzałam na siedzącego obok mnie Grześka, który od czasu wejścia do pizzerii nie odezwał się słowem i nawet nie zerknął do menu.
- Coś się stało? – spytałam przysuwając się do chłopaka i opierając głowę na jego ramieniu.
Niebieskooki podniósł głowę i popatrzył na mnie. Przy stoliku zapanowała krępująca cisza.
- Nie jestem głodny. Chyba już pójdę – oznajmił smutno brunet i wstał zakładając swoją czarną kurtkę.
- Na pewno nie chcesz zostać? – spytałam z nadzieją, lecz chłopak pokręcił przecząco głową. – Mam iść z tobą? – zapytałam, ale i tym razem odpowiedź brzmiała „nie”.
Spojrzałam ostro na siedzącego naprzeciwko Kłuska. Czułam, że powiedział o wszystkim mojemu chłopakowi co wyjaśniało, by jego zachowanie.
- Do zobaczenia – rzucił nam Grzesiek i opuścił pizzerie.
Zapanowała chwilowa cisza i każdy patrzył na drzwi, z których przed chwilą wyszedł brunet.
- No dobra zamawiajmy – stwierdził niespodziewanie Klimek z szerokim uśmiechem a przy stole ponownie wybuchła żywa dyskusja na temat wyboru pizzy. Tylko ja i Kłusek siedzieliśmy cicho gapiąc się na siebie, a raczej ja świdrowałam wzrokiem skoczka.
- Idę do łazienki – oznajmił nagle Bartek i podniósł się z miejsca.
Chciał mi uciec. Nie dość, że powiedział o wszystkim Grześkowi to jeszcze nie miał krzty odwagi się do tego przyznać.
- Pójdę z tobą – powiedziałam szybko kierując się za chłopakiem. Nie pozwolę mu się tak łatwo wywinąć.
Kiedy znajdowaliśmy się w toalecie z dala od wzroku reszty naszych towarzyszy stanęłam naprzeciwko Kłuska i podpierając się pod boki spytałam, ale raczej wykrzyczałam:
- Powiedziałeś mu?!
Skoczek zamrugał kilka razy oczami udając niewinne dziecko.
- Nie rozmawiałem z, nim na ten temat – powiedział wolno i wyraźnie podkreślając każde wypowiedziane słowo tak bym zrozumiała.
- No to czemu niby tak się zachowuje?!
- Nie mam pojęcia. Sama go zapytaj.
Opuściłam ręce i stanęłam przy kafelkowej ścianie ubikacji wpatrując się w podłogę. Nie tylko mój związek się rozpadał, ale też sam mój chłopak. Coś go dręczyło i nie dopuszczał do siebie nikogo.
- Nie wiem, co mam robić –wyszeptałam.
- Mania – Bartek wypowiedział mojego imię i podszedł bliżej łapiąc mnie za ręce. – Zawsze chcesz coś robić, pomagać każdemu. A może po prostu Grzesiek chce trochę spokoju, samotności, może chce odpocząć. – dodał skoczek przytulając mnie do siebie. – Przestań być wiecznie taka odpowiedzialna za innych.
Uśmiechnęłam się słabo słysząc słowa Kłuska. Zdecydowanie zbyt często przejmowałam się sprawami innych, chciałam pomagać. U mnie była to cecha rodzinna. Razem z Ewą, moją siostrą śmiałyśmy się nawet, że kiedyś założymy agencje pomocy i załatwiania cudzych spraw.
- Dzięki – wyszeptałam nadal wtulona w skoczka. Kiedy do moich nozdrzy dostał się jego znajomy zapach od razu wróciły mi wspomnienia wspólnej nocy, gdzie czułam go wszędzie. Musiałam jednak opanować swoje zbyt wyraziste wspomnienia i oderwałam się od bruneta. – Musimy wracać. –wskazałam na drzwi.
Bartek pokiwał głową i ruszył przodem ciągnąc mnie za rękę.



~*~



Po wypadzie na pizze byłam mocno zmęczona i do mieszkania dowlokłam się o pół godziny później niż robiłam to zazwyczaj. Kiedy otworzyłam drzwi przywitała mnie mroczna, wręcz przerażająca cisza. Grzesiek leżał na naszym łóżku wpatrując się w jakiś punkt na ścianie.
- Przyszła Ewa – rzucił dostrzegając, że stoję w progu.
- Nie zaczekała aż wrócę? – spytałam i usiadłam obok bruneta.
Chłopak podniósł się trochę byśmy znajdowali się na tej samej wysokości.
- Powiedziałem jej, że nie prędko wrócisz – oznajmił z lekkim smutkiem.
Spojrzałam w niebieskie tęczówki chłopaka. Były przepełnione smutkiem, żalem czymś czego nie mogłam dokładnie określić. Coś go trapiło, sprawiało, że zawsze dowcipny, zabawny stawał się ponury i oschły. Położyłam mu dłoń na policzku. Tak bardzo chciałam, żeby mi się wyżalił.
- Kochasz mnie jeszcze? – niespodziewanie z ust bruneta padło od tak dawna nie zadawane pytanie.
Zamrugałam zaskoczona.
- Grzesiek… -zaczęłam spuszczając głowę i tym samym unikając jego wzroku.
- Coś się zepsuło – przerwał mi chłopak. – Między nami nie jest tak jak powinno być.
Kiwnęłam nieśmiało głową. Miał racje. Wiedziałam to od dawna. Tylko, że on miał czysta kartę, bez skazy a ja nie. Zrobiłam coś czego się nie wybacza. Przygryzłam wargę walcząc sama ze sobą. Chciałam zrzucić z serce ten ciężar. Powiedzieć Grześkowi o wszystkim. Tylko, wtedy, by wyszedł, krzyczał, trzaskał drzwiami. Przyznając się do zdrady skreśliłabym i tak już kruszący się związek.
- Kocham cię – odpowiedziałam po chwili bez przekonania.


 

~~~

Tęsknie za skokami. Brakuje mi konkursów i wszystkiego co z nimi związane. A do tego jeszcze ruszyła ta akcja z Maćkiem Kotem i gdzie nie spojrzę w Warszawie to bilbordy z jego zdjęciem. Życie mnie jeszcze bardziej dołuje.
Mam lekkie zaległości na waszych blogach, które postaram się jak najszybciej nadrobić ale rozumiecie do stolicy zawitała wreszcie wiosna a jak jest ciepło to każdą wolną chwile staram się spędzać na dworze.

wtorek, 9 kwietnia 2013

1. Zdrada zaczęła wszystko

Największy ból sprawia nam osoba, którą najbardziej kochamy. Zrozumiałam to kiedy po raz kolejny pokłóciłam się z Grześkiem. Poszło o nie liczenie się z jego zdaniem, o traktowaniu go jakby nie istniał. Wszystkie jego zarzuty były bezpodstawne, był dla mnie najważniejszy na świecie i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Nawet teraz kiedy nasze relację były tak dalekie od idealnych albo chociaż dobrych. Nie potrafiłam wyobrazić sobie dnia bez możliwości zobaczenia go. Po mimo tego jak bardzo mnie ranił nie chciałam tego zakończyć. Nie wiem czemu wolałam trwać w toksycznym, dziwnym związku. Nie miałam pewności czy Grzesiek nadal mnie kocha, nie wiedziałam co do mnie czuje ale wolałam nie wiedzieć. Bałam się, że prawda mogłabym mnie zbytnio zranić.
Kłótnie zakończyłam trzaskiem drzwi i wyjściem z domu. Chciałam odpocząć od Grześka. Nie wiedziałam kto mógłby mnie pocieszyć ale po dłuższym zastanowieniu wybrałam numer Bartka Kłuska. Bartek był zaraz po bracie najlepszym przyjacielem młodszego Miętusa. Zgadzali się we wszystkim i zawsze pojawiali wszędzie razem. Gdy zaczęłam spotykać się z Grześkiem, bliżej poznałam Bartka i szybko złapaliśmy dobry kontakt. Często jeździłam na różne zawody z moim chłopakiem dzięki czemu poznałam wszystkich członków skoczkowej kadry B i kolegów Grześka.
Bartek pojawił się bardzo szybko. Nie miał pomysłu gdzie by mnie zabrać o dwudziestej drugiej ale w końcu zaproponowałam jeden z Zakopiańskich klubów. Przecież słynęły one z dobrej atmosfery i zabawy. Zaraz po wejściu usiadłam z Kłuskiem przy barze.
- O co poszło tym razem? – spytał mnie Bartek po zamówieniu nam drinków.
- A jak myślisz? O nic, w naszych kłótniach zawsze chodzi o nic - westchnęłam, moja sytuacja coraz bardziej mnie dołowała.
- Będzie lepiej, sama zobaczysz – skoczek próbował mnie pocieszyć.
Spojrzałam na bruneta z wdzięcznością. Od Grzegorza już dawno nie usłyszałam tak miłych słów.
Po chwili barman postawił przed nami dwa kieliszki wódki. Posłałam Bartkowi karcące spojrzenie.
- Miał być jakiś drink. Planujesz mnie tu upić czy jak? – spytałam ze śmiechem.
- Wiesz mi ja się znam na poprawianiu humoru. Nie gadaj tylko pij! – rozkazał z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy i przechylił swój kieliszek.
Nie zastanawiając się dłużej zrobiłam to samo. Kłusek miał rację, musiałam sobie jakoś poprawić samopoczucie. Skoro Grześka tutaj nie było to mogłam się bawić.
- Może masz ochotę zatańczyć? – spytał po paru kieliszkach Bartek.
- W naszym stanie to może nie być dobry pomysł – odpowiedziałam zgodnie z prawdą szczerząc się do bruneta jak głupia.
- Jakoś damy radę – powiedział mój niewzruszony pocieszyciel i wyciągnął na środek klubowego parkietu.
Już po chwili daliśmy się porwać piosence „Ona tańczy dla mnie” i śmiało wyginaliśmy na parkiecie.
- No i jak? Nadal smutna? – wyszeptał mi do ucha Bartek kiedy przepychaliśmy się prze tłum klubowiczów.
- Już nie – odpowiedziałam z zadowoleniem i stanęłam w miejscu powodując, że przepychający się Kłusek na mnie wpadł. Nasze ciała znajdowały się niebezpiecznie blisko a wypite kliszki alkoholu dawały o sobie znać. Spojrzałam na towarzyszka inaczej niż to tej pory. Nie był tylko kumplem mojego chłopaka, teraz zobaczyłam, że był również cholernie przystojny. Jego hipnotyzujące spojrzenie, słodki uśmiech i doskonała sylwetka sprawiały, że nie mogłam powstrzymać się o niestosownych myśli.
- Czemu stanęłaś? – zapytał z rozbawieniem Bartek przyglądając się mi.
Poczułam jak owija mnie jego przyjemny zapach. Uśmiechnęłam się niewinnie jak mała pięciolatka, która chce oczarować kolegę spojrzeniem.
- Żeby móc zrobić to – powiedziałam niespodziewanie i wspięłam się na palce składając na ustach skoczka czuły pocałunek. Sama nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. Nie byłam sobą, dałam się ponieść emocjom zapominając o chłopaku i wszystkim innym co powstrzymywało mnie przed tym czynem.
Po chwili odsunęłam się od skoczka gotowa na to, że mnie wyśmieje, skrzyczy albo zrobi cokolwiek innego co wpędziło by mnie w poczucie winy. Jednak brunet odsunął się i uniósł lekko kącik ust.
- Przepraszam… -zaczęłam się tłumaczyć jednak Bartek nie pozwolił mi dokończyć przerywając namiętnym pocałunkiem. Zszokowana otworzyłam szerzej oczy. Wszystko co tutaj się działo było takie nierealne.
- Chodź ze mną – wyszeptał skoczek kiedy oderwaliśmy się od siebie i pociągnął w stronę wyjścia z klubu.
~*~
 
Pozwoliłam, żeby ogarnęła mną namiętność, pożądanie. Leżałam na łóżku obejmując prawie nagiego nie licząc bokserek skoczka. W nozdrzach czułam przyjemny, znajomy zapach perfum bruneta a placami wodziłam po jego nagim torsie. Chłopak ilustrował moją sylwetkę z iskrami w oczach. Po raz pierwszy nie czułam skrępowania. Byłam w samej koronkowej bieliźnie ale czułam się wolna, zadowolona z siebie. Na takie uczucie nie mogłam sobie pozwolić przy Grześku, nie w ostatnim czasie.
Posłałam Bartkowi słodkie spojrzenie i zatopiłam się w jego ustach. Chłopak równie namiętnie odwzajemnił pocałunek.
Po chwili poczułam jak skoczek rozpina a następnie zdejmuje mi stanik. Nie protestowałam chodź głos w mojej głowię darł się, że robię źle. Zignorowałam go i sama pozbyłam się dolnej części mojej bielizny. Kłusek od razu na to zareagował zdejmując z siebie bokserki. Leżeliśmy nadzy wśród jego białej pościeli obdarowując się co chwile pocałunkami. Spojrzałam w hipnotyzujące, piękne tęczówki chłopaka czując jak ogarnia mnie fala ciepła.
- Zróbmy to. – wyszeptałam nie bardzo panując nad tym co robię i mówię.
~*~
 
Obudziły mnie padające na oczy promienie porannego słońca. Niechętnie podniosłam powieki. Uderzyła mnie fala światła, która znikła równo z ponownym zamknięciem oczu. Uniosłam się na łokciach i dopiero w tej pozycji zdecydowałam na kolejne podniesienie powiek co tym razem zakończyło się sukcesem. Rozejrzałam się niepewnie po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Znajome ściany, biurko i szafa tylko, że nie moje. Z przerażeniem stwierdziłam, że obok mnie leży chłopak i to nie byle jaki ale sam Bartek Kłusek. Źrenice natychmiast mi się powiększyły i przerażona opadłam z powrotem na łóżko. Zakryłam się kołdrą stwierdzając z niepokojem, że jestem pod nią całkiem naga. Niepewnie przekręciłam głowę w bok i ujrzałam zaspaną twarz skoczka. Promienie słońca, które tak nachalnie mnie obudziły teraz pięknie padały na policzki bruneta. Spał tak słodko i dziecinnie, że na ten widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Natychmiast jednak się opanowałam przypominając sobie w jakiej sytuacji się znajduję. Leżałam naga w łóżku najlepszego przyjaciela mojego chłopaka tylko co nieco pamiętając z poprzedniej nocy. Nie wróżyło to nic dobrego.
- Mania – niespodziewanie wyszeptał przez sen Bartek co zmusiło mnie do szybkiego działania.
Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju szukając wzrokiem swoich ubrań. Pozbierałam porozrzucane części mojej garderoby i w tępię godnym sprintera założyłam je na siebie. Jedyne o czym teraz myślałam to jak najszybsze wydostanie się z domu Kłuska i zapomnienie o wszystkim co się tu działo. Jedna głupia noc nie mogła przekreślić całego mojego dotychczasowego życia. Pragnęłam, żeby wszystko zostało tak jak było.
Ostatni raz zerknęłam na śpiącego Bartka i z nadzieją, że niczego nie będzie pamiętał opuściłam pokój.
~*~
Drżącymi dłońmi otworzyłam drzwi do mieszkania. Wszystko wydawało się być tak jak przy moim wyjściu po kłótni z Grześkiem. Zrobiłam kilka kroków do przodu dochodząc do naszej sypialni. Pchnęłam lekko uchylone drzwi i zajrzałam do środka. Na widok pustego łóżka miałam ochotę się rozpłakać. Nachodziły mnie myśli, że Grzesiek wyszedł wczoraj i w jakiś sposób zobaczył mnie z Kłuskiem na widok czego postanowił mnie zostawić. Nie potrafiłabym tego znieść.
- Co ty robisz? – niespodziewanie usłyszałam za plecami głos młodszego Miętusa.
Odwróciłam się z uśmiechem i rzuciłam ukochanemu na szyje.
- W taki sposób chcesz mnie przeprosić za kłótnie? – spytał zszokowany skoczek.
- Gdzieś ty był? Łóżko jest puste? Myślałam, że mnie zostawiłeś – wyznałam na jednym tchu wpatrując się w niebieskookiego.
- Wstałem wcześniej i poszedłem pod prysznic – oznajmił mi brunet nie rozumiejąc mojego zdenerwowania. – A ty gdzie zniknęłaś na całą noc?
- Poszłam do Ewy, no wiesz po naszej kłótni miałam ochotę na damskie ploty – skłamałam i od razu poczułam jak zżera mnie poczucie winy.
Grzesiek tylko pokiwał głową na znak, że rozumie i udał się do pokoju. W naszym związku nadal nie było najlepiej, a kryzys trwał w najlepsze ale czułam, że może być jeszcze gorzej jeśli Grzesiek pozna prawdę o wczorajszym wieczorze. Nie chciałam go tracić. Wierzyłam, że mogę wywinąć się od odpowiedzialności mojego wczorajszego wybryku.


~~~

No i jest jedynka. Ukazuje zdradę Mani, która zapoczątkuje późniejszą lawinę zdarzeń i tak bardzo namąci w życiu bohaterów.
Dziękuje wszystkim ogromnie za komentarze pod prologiem. Bardzo motywujecie kochani <3

wtorek, 2 kwietnia 2013

Prolog


12, stycznia 2011r.
Stałam pod skocznią pocierając zmarznięte ręce. Płatki białego puchu opadały na mnie i wszystko wokół tworząc nieskazitelnie białą pierzynę. Odwróciłam się w stronę wyjścia z obiektu szukając wzorkiem wysokiego bruneta o mocno niebieskich tęczówkach.
- Hej. – usłyszałam niespodziewanie męski głos za plecami i momentalnie się odwróciłam. Widok chłopaka na, którego tyle czekałam wywołał na mojej twarzy gigantycznych rozmiarów uśmiech.
- Zmarzłaś? – spytała zatroskany brunet przytulając mnie do siebie.
- Nie bardzo. – odpowiedziałam lekko mijając się z prawdą, bo praktycznie nie czułam palców.
- Mówiłem ci, że powinnaś nosić czapkę. – oznajmił chłopak i zdjął swoje nakrycie głowy, by po chwili mi je przekazać. – Zakładaj. – rozkazał z rozbawieniem.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. Przy niebieskookim czułam się, jak dziecko nie tylko z powodu dużej różnicy wzrostu, ale również dlatego , że często tak mnie traktował. Lubił się o mnie troszczyć, pomagać, tylko ja nie za bardzo przepadałam za jego rolą niani.
Tym razem, jednak posłusznie wciągnęłam na głowę jego szarą, wełnianą czapkę i wyszczerzyłam się zadowolona.
- Gotowe. - stwierdziłam.
Brunet popatrzył na mnie z uznaniem.
- Pasuje ci. – powiedział i schylił się dając mi całusa w czerwony od zimna policzek.
- Teraz mogę się wszystkim chwalić, że noszę czapkę Grześka Miętusa. – oznajmiłam wesoło i naciągnęłam materiał jeszcze bardziej na uszy.
Spojrzałam w piękne niebieskie tęczówki chłopaka. Byłam bardzo szczęśliwa, chyba najszczęśliwsza na świecie. Miałam kochanego chłopaka, który zawsze się o mnie troszczył i po, którego codziennie przychodziłam po treningu. To nic, że marzłam jak głupia wypatrując, czy już wychodzi. On wszystko rekompensował, bo wystarczy, że się pojawiał i już wszystko było dobrze. Uwielbiałam jego zapach, cudny uśmiech i świadomość, że jest tylko mój. Miałam Grześka Miętusa na wyłączność i zazdrościłam tego sama sobie.
- Chodź już, bo tu zamarzniesz. Obiecałem mojej mamie, że wpadniesz dziś do nas na obiad, będą twoje ulubione naleśniki. – powiedział Grzesiem ciągnąc mnie w stronę drogi.
- Kocham cię, wiesz? – wyszeptałam wtulając się w niego.
- Wiem i ja ciebie też. – odpowiedział szeptem brunet i schylił się złączając nasze wargi razem.

26, marca 2013r
Szłam jedną z mocno zaśnieżonych uliczek Zakopanego. Wszędzie dookoła panował mrok, a jedynym źródłem światła wskazującym mi drogę były ustawione w rzędzie latarnie. Jedna obok drugiej stały niczym strażniczki pilnując, aby nikt nie zboczył ze ścieżki. Mi, jednak nie musiały pomagać, znałam drogę na pamięć. Chodziłam tędy od dwóch lat, kurs Dom-Skocznia był mi doskonale znany. Teraz, jednak przyspieszyłam kroku spoglądają na zegarek i dostrzegając, że jestem mocno spóźniona. Wieczorny trening Grześka zakończył się już piętnaście minut temu, a on pewnie nadal stał i marzł czekając na mnie.
- Gdzieś ty się tyle podziewała? – usłyszałam z ust niebieskookiego, kiedy dotarłam na miejsce.
Pełen pretensji głos mojego chłopaka lekko mnie zasmucił.
- Tak wyszło, przepraszam. – odpowiedziałam posyłając brunetowi skruszone spojrzenie.
- Wiecznie, to samo. Czy ty nigdy nie potrafisz być na czas? – na słowa Grześka poczułam ukłucie w sercu. Zawsze mnie o wszystko obwiniał.
- Naprawdę starałam się, jak mogłam, żeby zdążyć. – próbowałam się tłumaczyć chodź i tak wiedziałam, że to nic nie zmieni.
-Daruj już sobie. Wiem, że masz pełno spraw ważniejszych ode mnie. Powinienem się przyzwyczaić. – burknął brunet i ruszył w stronę ulicy nie czekając na mnie.
Nasza relacja przez dwa lata trwania naszego związku bardzo się zmieniła. Sielanka była tylko chwilowa. Gdzieś w połowie wielkie uczucie wygasło, słodkie słówka przestały się pojawiać, a romantyczne gesty stały się rzadkością na końcu w ogóle zanikając. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz Grzesiek mnie przytulił i powiedział, że kocha. Jego zakochane, pełne radości spojrzenie mogłam oglądać już tylko we wspomnieniach. Ten Grzesiek, w którym się zakochałam, ten wesoły, dowcipny podrywacz gdzieś wyparował, zniknął, a ja straciłam wszelką nadzieje, że kiedykolwiek powróci. Nasze rozmowy zastąpiły ciągłe kłótnie, o wszystko, nawet najmniejszy drobiazg. Zaczynało się cudownie, jak w bajce. Czuliśmy się, jak królowie Zakopanego, młodzi i zakochani mogliśmy wszystko. Nie wiem, co stało się z naszym uczuciem, nie wiem i chyba nigdy się tego nie dowiem. Marzyłam, żeby, to naprawić, żeby było jak dawniej, ale później pojawił się on. A on wszystko zmienił.
 
_______________
Skoczkowy sezon już się skończył, ale ja nadal czuje ten klimat czego efektem jest powyższy prolog. Nie wiem sama czemu zabieram się za coś nowego, skoro nie skończyłam jeszcze mojego poprzedniego opowiadania. Mam nadzieje, że dam sobie radę z dwoma.
à Opowiadanie dedykowane mojej przyjaciółce rzeczywistej odpowiedniczce głównej bohaterki, której historia stała się inspiracją do tego opowiadania.


Obserwatorzy